Wiadomości - Mleczarstwo

Na pierwszą stronę tygodnika "The Brooklyn Paper" trafiła historia pewnej matki, która należy do tak tajemniczej grupy, że nie może nawet ujawnić jej nazwy.

Towarzyszące artykułowi zdjęcie pokazuje kobietę, Hannah Springer, trzymającą na jednej ręce małe dziecko, a w drugiej - szklankę mleka. Nie wygląda jakby handlowała narkotykami lub pirackimi płytami DVD - i rzeczywiście nie zajmuje się tym.

Tajemnicza organizacja, której kobieta jest entuzjastyczną członkinią, kupuje i rozprowadza produkt, którego sprzedaż detaliczna jest w Nowym Jorku zakazana - surowe, nieprzetworzone i niepasteryzowane mleko.
Kiedy Springer spodziewała się 18-miesięcznego dziś dziecka, dowiedziała się, że ma poważne problemy z tarczycą. Zaczęła pić surowe mleko, kupowane w Pensylwanii, przemycane przez granicę i sprzedawane w tajnych punktach na Brooklynie. I wyzdrowiała.
- Nie muszę już dłużej zażywać leków na tarczycę, które - jak uważali wszyscy lekarze - będę musiała brać do końca życia - powiedziała "The Brooklyn Paper". Dodała, że jej syn pije dwie szklanki dziennie i w rezultacie jest o wiele zdrowszy.
- Właściwie wydajemy tylko nieco więcej pieniędzy na jedzenie, ponieważ takie mleko jest droższe od tego pasteryzowanego, sprzedawanego w sklepie, ale "równocześnie płacimy mniej za lekarza". "Powiedz mi co jesz, a powiem ci, kim jesteś" - mówił francuski filozof kulinarny Jean Anthelme Brillat-Savarin. W dzisiejszych czasach dieta zdaje się bardziej niż kiedykolwiek obrazować ogólnie pojęty stan umysłu danej osoby.
Tendencje związane z odżywianiem nabierają w Ameryce tempa. Hasła takie jak "kupuj produkty ekologiczne", najlepiej w "lokalnych sklepach", bądź "wegetarianinem" sygnalizują coś o wiele więcej niż tylko preferencje żywieniowe. I z pewnością należy do tego kwestia surowego mleka, które jest zakazane w blisko połowie amerykańskich stanów, a którego zakup i spożywanie jest przejawem obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Ten przejaw buntu przeciw prawu bardzo rzuca się w oczy. Jeśli - tak jak pani Springer - karmisz tym mlekiem swoje dziecko, łamiesz prawo uznawane przez większość państwowych instytucji, które monitorują kwestie związane z bezpieczną żywnością i zdrowiem publicznym w Stanach Zjednoczonych, w tym Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków, Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego i Amerykańskiej Akademii Pediatrii. Wszystkie te instytucje zdecydowanie sprzeciwiają się spożywaniu surowego mleka, które może powodować rozwój szkodliwych patogenów - i właśnie dlatego jest ono pasteryzowane.
- To mleko jest niebezpieczne - mówi John Sheehan, przewodniczący F.D.A.'s Division of Plant and Food Safety. - Nie podawajcie go swoim dzieciom - ostrzega.
W odpowiedzi na wiele przekonań, w tym wiarę w to, że leczy niedoczynność tarczycy, astmę, alergie, a nawet raka, Sheehan powiedział: "To kompletny nonsens. Przyjrzeliśmy się wszystkim rzekomym zaletom, o których mówią zwolennicy surowego mleka i nie znaleźliśmy żadnego argumentu przemawiającego za tym. Nie ma żadnych powodów, by twierdzić, że uzdrawia z jakiejkolwiek choroby."
Mimo to można zaobserwować, że tendencje związane ze spożywaniem niepasteryzowanego mleka rozprzestrzeniają się na całym świecie dzięki organizacjom i fundacjom, które lobbują ten produkt i głoszą jego cudowne właściwości. W przyszłym miesiącu, w Madison (Wisconsin) odbędzie się drugie Międzynarodowe Sympozjum Surowego Mleka.
Biorąc pod uwagę fakt, że partyzancka wojna o ten produkt na Brooklynie nie jest odosobniona, musi być ono spożywane również tam, gdzie jest to zakazane. Więc co się dzieje?
Po pierwsze w tej amerykańskiej bitwie niezadowoleni i podejrzliwi obywatele są zmuszani do walki z tym, co postrzegają jako nierozsądny wymysł zachłannego establishmentu. W tym sensie przypomina to trochę ruch Tea Party - chociaż pod wieloma względami są na przeciwległych biegunach. Reprezentują swego rodzaju gastronomiczny populizm. Informują o tym, co agrobiznes i sieci sklepów detalicznych przypuszczalnie chciałyby przemilczeć.
AFP"Prawdopodobnie mówiono ci przez całe życie, że pasteryzacja sprawia, że mleko jest bezpieczne" - napisano w jednym z komentarzy na stronie Douglas Report. "Ale prawda jest taka, że pasteryzowane mleko jest bardziej niebezpieczne niż surowe mleko".
Wiodącą organizacją na froncie wojny o surowe mleko jest Westin A. Price Foundation, która stara się "przywrócić bogate w składniki odżywcze pokarmy w diecie człowieka" (grupa jest pro-ekologiczna, wspiera lokalny handel, ale stanowczo sprzeciwia się wegetarianizmowi). Fundacja przygotowała - na pierwszy rzut oka naukową - prezentację w PowerPoint dotyczącą zalet spożywania niepasteryzowanego produktu..
Zwiera on, jak dowiadujemy się z prezentacji, silne anty-patogeny, które są niszczone w procesie pasteryzacji, wraz z pozostałymi wartościami odżywczymi.
Tego typu zapewnienia denerwują osoby takie jak Sheehan, który uważa, że nie ma nic, co mogłoby to usprawiedliwić - brakuje również dowodów na naturalne antypatogenne właściwości surowego mleka i rzekomą szkodę, jaką wyrządza pasteryzacja.
- Szanuję prawo człowieka do dostępu do tego typu jedzenia i nie zgadzam się z przedstawicielami publicznego zdrowia, którzy chcą tego zakazać - mówi David E. Gumpert, były dziennikarz "The Wall Street Journal", autor nowej książki "The Raw Milk Revolution: Behind America's Emerging Battle Over Food Rights".
Gumpert przyznaje, że surowe mleko jest prawdopodobnie bardziej niebezpieczne od pasteryzowanego mleka, ale - jak mówi - nie odnotowano żadnych przypadków śmiertelnych w ciągu ostatnich 25 lat. (odnotowano natomiast kilka przypadków śmierci związanej z pasteryzowanym mlekiem, ale będących skutkiem spożywania tego produktu w nadmiarze).
- Czy to kryzys publicznego zdrowia? - pyta retorycznie. - W moim odczuciu nie, a więc środowisko medyczne wpada w histerię, która po części jest napędzana rosnącym popytem na niepasteryzowane mleko.

 

Tematy:
Mleczarstwo Moeschle

Szukaj - Katalog Firm

Porady